Dr Józef Śliwa: mam sprawdzoną strategię

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Rolnicze Zakłady Produkcyjno-Doświadczalne „Inwestrol IZ” Sp. z o.o. w miejscowości Żórawina k. Wrocławia należą do elity gospodarstw rolnych w kraju. Na ponad 3 tys. ha królują tu kukurydza, pszenica, rzepak i buraki cukrowe.


Prezesem spółki jest dr inż. Józef Śliwa, który w latach 2003-2004 pracował jako Główny Inspektor Inspekcji Jakości Artykułów Rolno-Spożywczych. Później piastował funkcję prezesa Elewarr czy sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Był także wicedyrektorem w Instytucie Zootechniki w Krakowie.


Panie Prezesie, jak to się stało, że objął pan funkcję szefa tej spółki produkcyjnej?


Józef Śliwa: Będąc sekretarzem stanu w ministerstwie rolnictwa, kiedy po wyborach trzeba było oddać stanowisko, trafiłem do Instytutu Zootechniki w Krakowie. Zaproponowano mi objęcie fotela zastępcy dyrektora tej placówki. W sumie w Instytucie spędziłem 12 lat.


Instytutowi podlegało 20 tys. ha upraw w 11, a później w 9 spółkach. Wśród nich była spółka w Żórawinie.
Gdy okazało się, że jej dotychczasowy szef przechodzi na emeryturę, zdecydowałem się startować na jego stanowisko. Tym bardziej, że mieszkam w pobliskim Grodkowie.


Spółkę znałem z racji pełnienia obowiązków właścicielskich, byłem też wcześniej w jej radzie nadzorczej. Wśród działań, które podejmowaliśmy, było uporządkowanie stanu prawnego. Udziały w spółce miało wiele różnych podmiotów, nawet zakłady tłuszczowe z Brzegu. Ostateczne decyzje inwestycyjne nie należały do władz spółki, ale do ministrów rolnictwa, a nawet do ministra skarbu. Dlatego sporo było zabiegów i wyjazdów do stolicy, by te kwestie uporządkować. Kiedy stanęliśmy przysłowiowo na swoim, można było rozebrać budynki starej cukrowni, wymienić park maszynowy, wybudować magazyny na ziarno.


Teraz mamy możliwość przechowywania 24 tys. ton zboża. Dysponujemy 6 zbiorników po 3 tys. ton firmy Riela Polska i 3 silosy po 2 tys. ton innej firmy.


Czym kierujecie się Państwo, wybierając wykonawcę silosów zbożowych?


Józef Śliwa: Dobieramy wykonawcę silosów na podstawie ogłoszonego przetargu. Poza tym, znam dobrze producentów tego wyposażenia. Pierwszy elewator zbudowałem 40 lat temu w ówczesnej największej w Polsce wytwórni pasz w Grodkowie.

Później jako prezes Elewarru rozbudowywałem zakłady zbożowe w Malborku, powiększając tamtejszą powierzchnię przechowalniczą 80 tys. ton o kolejne 40 tys. ton w oparciu o technologię Riela Polska.


Wybierając oferenta dobudowy silosu zawsze mam na względzie możliwość szybkiej jego reakcji w przypadku awarii. Kiedyś zepsuł się nam sterownik w trakcie sezonu skupowego. Trzeba było wozić go aż pod Gdańsk do Rieli, co z naprawą zajęło 2 dni. Mimo to jakość wykonania obiektu Rieli jest doskonała.


Jestem też tej zasady, że o każdą maszynę trzeba zadbać. Nawet o silos. Przed sezonem, gdy opustoszeją zbiorniki, wzywamy serwis do pełnego przeglądu zbiorników. Czyszczalnia, suszarnia, logistyka – jeśli pilnuje się tych rzeczy, można być pewnym prawie ich bezawaryjności.


Już jako szef „Inwestrol IZ” zdecydowałem, że wejdziemy w skup kukurydzy mokrej. Trzy lata temu zaczynaliśmy od 4 tys. ton, kolejnego roku było 7 tys. ton, a rok później 12 tys. ton. W tym roku rozpoczniemy skup pszenicy. Dlatego rozważamy rozbudowę powierzchni przechowalniczej o kilka tysięcy ton.


Ma pan spore doświadczenie zawodowe. Co mógłby pan młodym ludziom, przed którymi dopiero kariera menedżerska?


Józef Śliwa: Generalnie, jeżeli coś chcesz w życiu robić, rób to dobrze. Wpierw trzeba zdobyć wiedzę, potem praktykę. A potem jeszcze cały czas się uczyć, bo postęp jest olbrzymi we wszystkich dziedzinach gospodarki. To widać na przestrzeni choćby ostatniej dekady.


Gdy kierujesz zespołem ludzi, trzeba stworzyć atmosferę współpracy. Musisz wiedzieć, kiedy powiedzieć stop. Musisz też wiedzieć, kiedy ich wynagrodzić. Ale premia to nie wszystko. Trzeba dostrzegać człowieka, mieć zaufanie do ludzi i rozmawiać z nimi.
W moim zakładzie nie mam w ogóle problemu z motywacją. Ludzie sami widzą, że jeśli trzeba pracować w weekend, biorą się do roboty, gdyż wiedzą, że to dostrzegę i ich nagrodzę.
Widać, że ta strategia się sprawdza od lat. Gdziekolwiek wracam, nawet do byłych zakładów pracy, zawsze mogę wejść z podniesionym czołem.


Jak pan spędza wolny czas?


Józef Śliwa: Od lat wciągnęło mnie myślistwo. Jestem członkiem PZŁ i chętnie wybieram się na polowania zbiorowe. Ale szczerze mówiąc, bardziej zależy mi na spotkaniu się z ludźmi niż na strzelaniu!
Jeśli chodzi o sport, grywałem w nogę i piłkę ręczną. Ale teraz chętniej zasiadam przed telewizorem i pasjonuję się w ten sposób zawodami: siatkówką, piłką nożną czy ręczną. Uwielbiam też oglądać lekkoatletykę, bo to bardzo widowiskowy sport. Sporadycznie wsiadam na rower, jeśli pozwoli mi na to czas. A wbrew pozorom nie mam go zbyt wiele.

Wolny czas muszę sobie wypracowywać, bo od wiosny do jesieni w rolnictwie dużo się dzieje.


Pełna wersja wywiadu na portalu Agrokonsument.pl – kliknij TUTAJ.

Top